31 stycznia 2013

FITNESS: Efekty po miesiącu ćwiczeń z Chodakowską

Przyszedł czas na podsumowanie ostatniego miesiąca z Chodakowską. Zaczęłam 3 stycznia, więc dziś mijają dokładnie 4 tygodnie. Poniżej możecie zobaczyć jak rozkładały się moje ćwiczenia przez ten miesiąc.


Jak widać początkowo udawało mi się ćwiczyć w miarę regularnie, do Skalpela dodawałam też Hula-Hop i 8 minute buns, ale później stwierdziłam, że za dużo tego jak na moją marną kondycję i zostałam przy samym Skalpelu, w ostatnim tygodniu dodałam nawet Killera i to już była masakra:P Tutaj >>>>KLIK<<<< i tutaj >>>>KLIK<<<< możecie przeczytać moje wrażenie po pierwszym i drugim tygodniu ćwiczeń.

W sumie przez te 4 tygodnie ćwiczyłam 15xSkalpel, 4xKiller, 4xHula-Hop po 20 minut i 3x8minute buns, czyli 872 minuty łącznie=14 godzin i 32 minuty:) sporo;)

Co do Killera, to jest baaaardzo męczący, prawdziwy wyciskacz potu, ale przyjemne uczucie zmęczenia po treningu i rozluźnienia jednocześnie rekompensowało wszytko, ogromna dawka energii! Ze Skalpelem już idzie mi gładko:)

No i chyba to co najbardziej Was interesuje, efekty:) Efekty wizualne są, przynajmniej widoczne i wyczuwalne dla mnie:) Na pewno spłaszczył mi się brzuch, zniknęły boczki, ale największą zmianę zauważam w nogach, bardzo wzmocniły mi się mięśnie ud, fajnie, ale bardzo delikatnie zarysowały się mięśnie łydek:) A centymetrowo? Dodam, że przez pierwsze trzy tygodnie odżywiałam się nie do końca zdrowo, myślałam, że ćwiczenia wszystko załatwią, tak jednak nie było, więc od tygodnia zaczęłam się zdrowo odżywiać, nie jestem na diecie, po prostu lepiej jem:)

Talia: -2 cm
Brzuch: -2 cm
Biodra: +1 (i z tego się cieszę baaaardzo;])
Uda: -1 cm
Łydki: 0

Na koniec treningów (jeżeli się odważę:)) pokażę Wam zdjęcia przed i po, o ile będzie co pokazać:)

Jakie wnioski? Jeżeli chcemy pozbyć się kilku cm to sam Skalpel, bez odpowiedniego odżywiania i dodatkowego ruchu nie pomoże, dlatego dołączyłam Killera. Ja za wiele do zrzucania nie mam, więc z wyników jestem zadowolona, zależy mi raczej na wzmocnieniu i delikatnym zarysowaniu mięśni. Teraz kolejny miesiąc ćwiczeń przede mną, chcę ćwiczyć tak jak przez ostatni tydzień, czyli na zmianę Killer i Skalpel i jeden dzień wolnego na koniec tygodnia.

A jak tam Wasze efekty? Pomogły Wam treningi z Ewą, czy macie inne, ciekawsze dla Was zestawy ćwiczeń?

30 stycznia 2013

DENKO: Czas się pożegnać

Bez zbędnego gadania przechodzimy do rzeczy, dziś czas na produkty, które wykończyłam w styczniu.

  1. Mgiełka termoochronna od Marion. Fajny kosmetyk, faktycznie chroni włosy, przed wysoką temperaturą, nie wysusza, ładnie pachnie.
  2. Tonik Novoxidyl przeciw wypadaniu włosów i wspomagający ich wzrost, recenzja >>>>KLIK<<<<.
  3. Bloker Ziaja. Chyba najlepszy tego typu kosmetyk. Skutecznie hamuje pocenie, najlepiej stosować wieczorem i absolutnie nie po depilacji bo może szczypać:)
  4. Znany wszystkim Sudocrem. Dla mnie to jest zbawienie na wszelkie podrażnienia! Szczególnie po goleniu:)
  5. Żel pod prysznic Isana. Nie ma co za dużo mówić, ładnie pachnie, myje, czyli wszystko ok:) no i cena świetna.
  6. Próbki kremów do twarzy Ziaja Kozie mleko i Dermedic Effectival, po próbkach za wiele powiedzieć nie można:)
  7. Szampon Novoxidyl przeciw wypadaniu włosów i wspomagający ich wzrost, recenzja >>>>KLIK<<<<.
  8. Krem do twarzy Ziaja masło kakaowe. Fajny na noc, ale dla mnie trochę za tłusty:)
  9. Maskara Essence Multi action. Nic nadzwyczajnego, dało się fajnie umalować rzęsy, ale nie był to jakiś spektakularny efekt, no i strasznie się kruszy.
  10. Gąbeczki do nakładania podkładu For your beauty, namoczone fajnie rozprowadzają podkład, nie tworzą się smugi a buźka jest ładnie pokryta delikatną warstwą podkładu.
  11. Odżywka dyscyplinująca Avon do każdego rodzaju włosów, w sumie to jedyny efekt jaki po niej zauważyłam, że włosy po niej lepiej się rozczesują.
  12. I na koniec puder transparentny My secret. Mimo, że nie potrzebuję specjalnie matowić skóry, to niektóre miejsca wypada przypudrować i ten fajnie się sprawdzał, nie nadawał żadnego koloru, więc pasuje na każda porę roku:)
Miałyście któryś z powyższych produktów? Jak się u Was sprawdzały?
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

29 stycznia 2013

RECENZJA: Prawie idealny podkład rozświetlający

Dwa miesiące temu nabyłam w promocji  w Rossmanie podkład Astor Lift me up. Testowałam go przez ten okres, więc najwyższy czas coś o nim powiedzieć. Wtedy kupiłam go za 34 zł, normalna cena to ponad 40 zł, dokładnie nie wiem.

Jak Wam wiadomo mam suchą cerę, więc nie dla mnie wszelkie matujące podkłady, dlatego staram się znaleźć ciekawy rozświetlający kosmetyk i znalazłam! Mam do niego tylko jedno, niewielkie zastrzeżenia, ale  o tym za chwilę:)


Od producenta:
Lift me up, serum i podkład 2w1. Rozświetla i liftinguje skórę, stale ją nawilżając i odmładzając. Zapewnia komfort noszenia przez cały dzień. Formuła zawiera kwas hialuronowy oraz witaminę E. 

Słowo ode mnie:
Zaczynając od początku. Fajne, eleganckie, szklane opakowanie z różową nakładką. Oczywiście ma pompkę, co znacznie ułatwia wydobycie, ale pewnie będą problemy z "wykończeniem" go:)

Mój kolor to 101 Rose Beige i tu się chwilę zatrzymamy. Sama się w sumie teraz sobie dziwię, że wzięłam taki kolor (czyt. rose), zawsze brałam najjaśniejszy kolor, obojętnie jaki by to nie był podkład, więc i tym razem tak zrobiłam,  no i niestety, jest delikatnie różowawy, a do mojego kolorytu to absolutnie nie pasuje! Jednak i z tym sobie poradziłam:) Jak Wam pisałam tutaj >>>>KLIK<<<<, w ostatniej 40% rossmanowskiej promocji kupiłam podkład L'oreal true match, w najjaśniejszym, neutralnym odcieniu, właśnie w celu rozjaśniania mojego Astorka:) I teraz już jest idealnie:) brak jakiegokolwiek różu i efektu świnki (chociaż bez mieszania też nie było takiego efektu:)) Ale, że recenzja dotyczy Astora, to tylko na nim się skupiamy.


Konsystencja jest typowa jak na podkład, ani lejąca, ani zbyt gęsta. Jak przystało na podkład rozświetlający, ma w sobie delikatne drobinki, ale naprawdę BARDZO delikatne, nie ma mowy o jakimś brokacie:) Mając go na twarzy wiele razy słyszałam, że mam ładnie rozświetloną buźkę:P Jeżeli powiększycie sobie pierwsze zdjęcie powyżej to już tam widać te błyszczące maleństwa. Ale jeżeli to nie wystarczy to na poniższym zdjęciu zobaczycie je na pewno:)


Widać prawda?:) Ja do jego aplikacji używam gąbeczek, namoczonych  w wodzie, jakoś wolę taki sposób nakładania podkładu, wtedy wszystko ładnie stapia się ze skórą (o ile w przypadku podkładu można tak powiedzieć:)). Na pokrycie całej twarzy wystarczała mi jedna pompka. Podkład Astor łatwo się rozprowadza, nie zasycha zbyt szybko, więc jest dużo czasu na ewentualne poprawki, nie robi plam i co baaardzo ważne dla mnie, nie podkreśla suchych skórek, a takie mi się niestety zdarzają;/ Absolutnie nie wysusza skóry! Ba! nawet ją nawilża, nie czuję w ogóle, że mam coś na twarzy. Utrzymuje się długo, w sumie to po nałożeniu go rano, po południu nadal wygląda bardzo dobrze, wieczorem już troszkę się ściera, ale równomiernie. No i oczywiście bardzo przyjemnie rozświetla:) ja nie potrzebuję matowej cery, w sumie to mnie to  nawet denerwuje, taki całkowity mat na twarzy:) Teraz mi się przypomniała sytuacja z wakacji, kiedy wracając pociągiem razem z moim kolegą zauważyliśmy pewną dziewczynę wychodzącą z toalety, miała niesamowicie rozświetlone, NAOLIWIONE! nogi, ręce, w ogóle wszystko, a twarz matowa jak kartka papieru:) Nie wyglądało to ciekawie:) Koledze też się nie podobało:) 

Ale wracając do tematu:) Zostało do omówienia chyba jeszcze tylko krycie:) Dla osób, które potrzebują dosyć mocnego zatuszowania niedoskonałości, nie będzie to dobry produkt. 


Kiedy jeszcze nie rozumiałam, że podkład ma tylko wyrównać koloryt, a nie całkowicie zakryć naszą skórę też bym pewnie go nie polubiła, mimo, że mam cerę naczynkową, ale krycie jakie daje wystarcza mi absolutnie, kolor mam ładnie wyrównany i nadal widzę swoją skórę;P A na jakieś nielubiane naczynko wystarczy odrobina korektora, w moim przypadku Dermacol.

I to chyba wszystko:) Podsumowując, polecam go jak najbardziej dla osób z suchą cerą i niezbyt dużymi wymaganiami w stosunku do krycia:)

27 stycznia 2013

NIEKOSMETYCZNIE: Sesja pobudza kreatywność studentów:)

Dla niektórych już się zaczął, dla mnie dopiero się zbliża okres znienawidzony przez studentów czyli SESJA! Siedzę sobie właśnie przed książkami i co chwilę wynajduję zajęcia ciekawsze od nauki, tak też czyni większość studentów:) I właśnie kilka godzin temu dostałam od mojego ukochanego i najcudowniejszego na świecie kolegi Pawełka, wytwór jego wyobraźni i kreatywności:) Tak, tak, to ja podczas nauki:P
Mam nadzieję, że Paweł nie będzie się gniewał o udostępnianie jego twórczości:P
Pędzę więc do dalszej nauki, a wszystkim studentom życzę powodzenia i wytrwałości:)

25 stycznia 2013

WSPÓŁPRACA: Skandynawski Ekspert od suchej skóry - Decubal

Jakiś czas temu napisała do mnie sympatyczna Pani Julia z propozycją przetestowania kosmetyków marki, którą reprezentuje, a mianowicie Decubal, duńskiej firmy z 30-letnim doświadczeniem w produkcji dermokosmetyków do skóry suchej, bardzo suchej i atopowej. Firma uznawana jest za "Skandynawskiego Eksperta od suchej skóry", więc t coś dla mnie:) Bardzo się ucieszyłam , kiedy dowiedziałam się, że są to kosmetyki właśnie do takiej skóry jaką ja posiadam. Wtedy jeszcze nie wiedziałam dokładnie co to za kosmetyki, a przekonałam się o tym dzisiaj kiesy do moich drzwi zapukał kurier ze spora paczuszką. Ciekawe co w niej znalazłam?

No to popatrzmy:)

 Odżywczy i nawilżający krem do skóry suchej i atopowej, odżywczy i silnie nawilżający krem do ciała do skóry suchej i bardzo suchej, olejek pod prysznic i do kąpieli
 Łagodzący i kojący żel do skóry podrażnionej, intensywnie nawilżający i regenerujący krem do skóry suchej i atopowej
Nawilżająca pianka do mycia twarzy, wypełniający i rewitalizujący krem do twarzy do skóry dojrzałej (ten chciałabym przekazać mamie do przetestowania), balsam do ust i miejscowo zmienionej, popękanej i suchej skóry, odżywczy i intensywnie nawilżający krem do twarzy
I jeszcze krem do rąk nawilżający oczywiście, zmiękczający i ochronny, ujędrniający i regenerujący krem pod oczy.

I to tyle:) ja muszę jeszcze zgłębić się w składy i opisy producenta i zabieram się za testowanie. Który produkt najbardziej Was ciekawi?

22 stycznia 2013

PROMOCJE: Uległam:)

Takiego oto zakupu dokonałam przed chwilą:) w sumie to nie potrzebuję podkładu bo mam już swojego hmmm "ulubieńca"? ale skorzystałam z promocji w Rossmanie i kupiłam bardzo jasny, bez różowych i żółtych pigmentów, po to żeby rozjaśniać za ciemne podkłady:) mam go pierwszy raz, ale mam nadzieję, że w takiej roli się spisze:) Kupiłam go za 33 zł, normalnie kosztuje 55 zł, więc warto:)

Skorzystałyście z promocji? A może używałyście już L'oreala i macie swoje spostrzeżenia?:)

18 stycznia 2013

FITNESS: Drugi tydzień zmagań z Chodakowską

Czas na opis kolejnego tygodnia z ćwiczeniami Chodakowskiej. W zeszły czwartek wspominałam Wam, że planuję ćwiczyć codziennie, ale niestety, głównie przez naukę do zaliczeń na uczelni nie udało mi się tego zrealizować;/ Tak wyglądały moje ćwiczenia:


Miałam nadzieję, że nie będę musiała wstawiać tych żółtych mordek, ale niestety, nie udało mi się wygospodarować nawet 20 min na HH;/ mam nadzieję, że w kolejnym tygodniu mi się uda, tym bardziej, że kolejne zaliczenie dopiero w czwartek, więc nie będzie wymówek:)

A jak upłynęły ostatnie 7 dni z Chodakowską? Można powiedzieć, że " jak z płatka":) Już prawie w ogóle nie czuje bólu mięśni podczas ćwiczeń, no może czasem jeszcze uda dają o sobie znać, ale naprawdę o wieeeele mniej niż poprzednio. W sumie to tylko jedno ćwiczenie sprawia mi trochę problemów, przedostatnie na brzuchol, dla mnie to jeszcze o jakieś 20 powtórzeń za dużo:) nie potrafię tak długo utrzymać górnej części pleców nad podłogą, z czasem na pewno będzie lepiej:)

No i tak jak się obawiałam tydzień temu, dopadła mnie nuda podczas ćwiczeń;/ ale, że już wiem jak oddychać i jak wykonywać wszystkie ćwiczenia to wyłączam głos Ewy, włączam sobie muzyczkę, albo "Miodowe lata":D:D i tak sobie oglądam pół na pół serial i Skalpel:) wczoraj np ćwiczyłam w trakcie meczu Polaków z Serbią:D

Kolejna relacja za dwa tygodnie, czyli po upływie miesiąca od rozpoczęcia ćwiczeń, wtedy podam też ewentualne efekty obwodowe:) A jak Wam idzie z ćwiczeniami?

17 stycznia 2013

WSPÓŁPRACA: Obiecałam to pokazuję:)

No i długo oczekiwana chwila:P Pierwsza odgadła Zauroczona-kosmetykami:) tak tak, to paczuszka z kosmetykami Eveline od portalu uroda i zdrowie:) i zgodnie z obietnicą otrzymujesz ode mnie ogromnego całusa:*:*:D


Która jeszcze dostała tę paczuchę? Chwalić się:)

16 stycznia 2013

TESTY: Co my tu mamy?

Zgaduj zgadula;] Kto pierwszy zgadnie co tam w środku się znajduje, ten ma wielkiego całusa ode mnie;] A pokażę Wam wszystko jutro, dziś już słabe światło;/


Buziaczki:* A ja zmykam na kolejny trening z Ewą i wylewanie siódmych potów:)

12 stycznia 2013

WŁOSY: Styczniowa aktualizacja

Od dwóch miesięcy zapuszczam włosy i staram się trochę bardziej o nie dbać i w sumie od zeszłego miesiąca  >>>>KLIK<<<< wiele się nie zmieniło. Nadal używałam szamponu przeciwko wypadaniu włosów i przyspieszającego  ich wzrost Novoxidyl oraz toniku, na początku stycznia zmieniłam szampon na Isanę do włosów farbowanych, odżywka dyscyplinująca do każdego rodzaju włosów Avon. I tak jak ostatnio co drugie mycie olejowanie Alterrą i maska Eva Natura Therapy Migdał&Kokos. Przed wyjściem na zewnątrz w końcówki wcieram jedwab Biosilk. Przez dwa miesiące prawie w ogóle nie używałam prostownicy, ale ostatnio niestety zaczęłam, ale wcześniej pryskam na nie mgiełkę termoochronną Marion. A moje włosy w porównaniu z listopadem wyglądają tak:


I to tyle na dzisiaj:) Jak Wam idzie pielęgnacja i zapuszczanie kłaczków?

10 stycznia 2013

FITNESS: Pierwszy tydzień z Chodakowską

Miałam napisać Wam o efektach dopiero po 4 tygodniach ćwiczeń, ale tak sobie dzisiaj pomyślałam, że fajnie będzie zdawać relacje z każdego tygodnia. Może nie będę się skupiała na efektach w postaci zgubionych centymetrów czy kilogramów, ale będę Wam opisywała takie moje wrażenia i odczucia:) No i w sumie robię to też dla siebie, bo będę miała wtedy większą motywację do ćwiczeń i będę chciała się Wam "pochwalić" jak mi idzie:) 


Powyżej macie moje dotychczasowe zmagania z ćwiczeniami z Chodakowską, oraz hula-hop i 8 minute buns. Jak widać do wczoraj ćwiczyłam z Ewą co drugi dzień, a w wolne dni było hh i 8 minut:) od dzisiaj będę starała się ćwiczyć z Ewą codziennie, a co drugi dzień dodam hula-hop i chyba zrezygnuję z minutówek, zobaczę jeszcze jak to będzie.

A co do moich wrażeń... Pierwszy dzień to była jakaś masakra:) łudziłam się, że moje mięśnie i kondycja są w lepszej formie, ale kilka miesięcy nic nierobienia jednak dały o sobie znać. Pierwsze kilka ćwiczeń poszło gładko, ale kiedy dotarłam do tych wykonywanych w półprzysiadzie...uda krzyczały z bólu, nie wykonałam wtedy wszystkich powtórzeń bo zwyczajnie nie dałam rady;/

Kolejne ćwiczenie, które sprawiało mi najwięcej problemów to to, wykonywane kiedy leżymy na brzuchu i staramy się unieść nogi, oj ciężko było podnieść je tak wysoko jak Ewa:) ale nieznacznie się uniosły, więc było dobrze:)

Także sporo problemów, a raczej bólu sprawiło mi ćwiczenie kiedy leżymy bokiem i unosimy nogę do góry, w przód i w tył i robimy kółka, może jedna seria byłaby w porządku ale po dwóch na każdą nogę dosyć mocno czułam poślady, oj mocno:)

No i ćwiczenia na brzuch, niby nic strasznego, ale utrzymywanie górnej części pleców przez tak długi czas nad ziemią dało w kość;/ musiałam na chwilkę przerwać niestety, ale dosłownie 10 sekund:)

Drugi dzień był równie ciężki, cały czas miałam problemy ze złapaniem odpowiedniego rytmu, odpowiednim oddychaniem i spinaniem mięśni brzucha we właściwym momencie. 3 dzień pod tym względem był już lepszy, wiedziałam już jak wyglądają poszczególne ćwiczenia, złapałam rytm i było dobrze. 

Po tygodniu było już o wiele lepiej, dlatego postanowiłam, że będę ćwiczyła codziennie (oj obym wytrwała:)). Już spokojnie wykonuję każde ćwiczenie (oczywiście nie bez bólu mięśni i potu na czole:)) ale nauczyłam się już oddychać i udaje mi się napinać brzuchol wtedy kiedy trzeba:) ćwiczenia, które sprawiały mi najwięcej problemów nadal są ciężkie, ale na pewno już nie tak bardzo jak pierwszego czy drugiego dnia;)

Jak niektóre dziewczyny, mam małe zastrzeżenia co do hmm "energii" Ewy:) o ile teraz na początku nie przeszkadza mi to tak bardzo, to z pewnością po kilku tygodniach zacznie mnie denerwować, bo takie spokojny ton mnie wcale nie motywuje;/ jedynym rozwiązaniem będzie wtedy jakaś energetyzująca muzyczka:)

No i na koniec to niesamowite uczucie po zakończeniu ćwiczeń. Może nie chodzi o ulgę, że już koniec, ale o te endorfiny, o których Ewa trąbi na wszystkie strony, a które ja naprawdę czuje:) takie zmęczenie po treningu to naprawdę fajna sprawa i powoduje, że (może dla niektórych będzie to przesada) nie mogę się doczekać następnych ćwiczeń, nie myślę sobie wtedy "o matko, jutro znowu będę musiała ćwiczyć"...

A jak u Was wyglądały pierwsze kroki? za tydzień kolejna relacja z walki na ćwiczeniowym froncie, trzymajcie kciuki i dołączcie do mnie!

8 stycznia 2013

BLOG: A taka malutka zmiana:)

Z nudów wpadłam na pomysł, żeby coś zmienić na blogu i zmieniłam:) Nagłówek:) oto moje dzieło, jeżeli można w ogóle tak nazwać efekt 10 minutowej pracy:P (nie wiem po co wklejam to zdjęcie, skoro i tak widzicie je na górze, ale jestem zakręcona:D):


Ta kokardka jest słodziutka i nie mogłam się powstrzymać, żeby jej nie użyć;]

RECENZJA: Najlepszy balsam brązujący jaki miałam

Wiadomo, że takie brązujące mazidła są o wiele lepsze dla skóry niż leżenie plackiem na słońcu, ale raczej mało kto potrafi oprzeć się takiej pokusie:P. Dla mnie samoopalacze są zbyt ryzykowne dlatego wybieram balsamy, w tym roku postawiłam na Ziaja Sopot, balsam brązujący, relaksujący. 


Używałam go zaraz po sezonie letnim, żeby trochę podtrzymać opaleniznę, która u mnie pojawia się baaardzo opornie, niestety;/


Od producenta:
Nadaje skórze równomierny odcień opalenizny bez narażania jej na  szkodliwe działanie promieni słonecznych. Intensywnie nawilża naskórek oraz zwiększa zdolność do zatrzymywania wody. Chroni przed działaniem wolnych rodników odpowiedzialnych za starzenie się skóry. Łagodzi podrażnienia i likwiduje uczucie szorstkości, wyraźnie wygładza i uelastycznia skórę.


Moja opinia:
Balsam dostajemy w zwykłej, plastikowej, nieprzezroczystej butelce o pojemności 300ml. Konsystencja jest  średnio gęsta, ale nie ma problemu z rozsmarowaniem jej na skórze, wchłania się dosyć szybko (zaczynam od nóg i zanim dojdę do góry to nogi są już suchutkie:)). Kolor kremowy z bardzo delikatnym odcieniem pomarańczowym:) 


Zapach, czyli jedna z bardzo ważnych cech tego typu kosmetyków. Początkowo oczywiście bardzo przyjemny, świeży, delikatny, ale po jakimś czasie zaczyna ulatniać się ten samoopalaczowy smrodek:) ale muszę powiedzieć, ze jest to o wiele mniej wyczuwalny zapach niż w balsamach brązujących, które do tej pory stosowałam (Dove, Nivea, Lirene). Zawsze stosuję je przed snem, ale np używając Dove nie mogłam zasnąć z tym zapachem, coś okropnego, tutaj już nie ma takich problemów. Czuć ale mniej, no i piżama już tak nie wali następnego dnia:P Trzeba go umiejętnie rozsmarowywać jak każdy "brązerek" ale przyznam, że jest łatwiejszy w obsłudze niż poprzednicy, wystarczy niewielka ilość, żeby się od stóp do głów wypaćkać. No i efekty. Bardzo ładnie brązuje, ale według mnie nadaje się tylko na ciało, już troszkę opalone, dla bladziochów może być zbyt "drastyczny":) Efekt widać już po drugim użyciu i nie jest to absolutnie paskudny pomarańcz, a fajny delikatny brązik. Trzeba pamiętać, żeby uważać z nim przy smarowaniu kolan i łokci i umyć łapki zaraz po wysmarowaniu bo mogą być problemy:) Ja raz zapomniałam i następnego dnia miałam marchewkowe dłonie i za cholerę nie dało się tego wyszorować:):) Równomiernie się zmywa, nie zostawia plam.

I to by było na tyle. Obecnie go nie stosuję bo zbladłam jak Eskimoska:P A jaki jest Wasz ulubiony balsam? 

A teraz uciekam kręcić Hula-Hopem:P

6 stycznia 2013

HAUL: Isana w roli głównej:)

W sumie to takie najpotrzebniejsze rzeczy, nic wymyślnego:) Szampon tak pod wpływem chwili zwinęłam z półki, nie słyszałam o nim wcześniej, a chciałam coś do farbowanych włosów, a że Isana ma fajne składy to wzięłam, ale po powrocie i przeczytaniu opinii na KWC okazało się, że nie jest taki fajny:) jeszcze nie wypróbowałam, ale może u mnie się sprawdzi (oby:P). Skorzystałam też z promocji na żele i kupiłam dwa zapachy, których jeszcze nie miałam i są jak zwykle na plus:) aaa i niesamowicie pachnący antyperspirant Ziaja:) cytruskowo:) A farby to nic specjalnego, już wcześniej o nich było np TUTU i TU, z tym, że tym razem kupiłam farbę w innym kolorze.


No i to tyle:) teraz uciekam do nauki niestety;/ do następnego:*

5 stycznia 2013

PROMOCJE: Kody rabatowe, kupony!






Niedawno natknęłam się na ciekawą stronkę, może niektóre z Was już o niej słyszały, albo korzystają, ale na pewno znajdzie się kilka osób "nieuświadomionych":P Jest to stronka z kodami promocyjnymi, jakie możemy wykorzystać na najróżniejszych stronach internetowych, nie tylko kosmetycznych:) oraz z kuponami do wydrukowania i wykorzystania w np. w McDonalds:) Link macie tutaj >>>>KLIK<<<<.


Żeby nie wchodzić co jakiś czas na stronę i nie sprawdzać czy mamy akurat jakieś promocje, można zainstalować wtyczkę wyświetlającą kody w momencie kiedy wejdziemy na stronę, która oferuje jakieś rabaty.
Wybieramy przeglądarkę jaką używamy i instalujemy jak zwykłą wtyczkę:) Po zainstalowaniu w prawym górnym roku (przynajmniej w Google Chrome tak jest:)) widzimy coś takiego:

No i to by było na tyle:) Klikajcie, instalujcie i sprawdzajcie same, może znajdziecie tam również rabaciki dla siebie:)
Jak znajdę kiedyś gdzieś jakieś ciekawe promocje czy okazje to poinformuję Was na blogu.

NIEKOSMETYCZNIE: Tani kalendarz na 2013 rok

Rozglądałam się za jakimś fajnym kalendarzem na 2013 roczek, żeby w końcu sobie jako tako zorganizować czas i przez przypadek trafiłam na fajną promocję w Biedronce:) Kupiłam tam idealny dla mnie kalendarz za 9,90 zł:) Formaty były różne do wyboru, ja mam najmniejszy, ale były też A4 i A5 w takiej samej cenie, ciekawe kolory i wzory, ja wybrałam łososiowy:)





Myślę, że jeszcze je znajdziecie w swoich Biedroneczkach:) O ile jeszcze poszukujecie kalendarza:)

4 stycznia 2013

MODA: Nowy butowy nabytek

Kupione pod wpływem chwili, tak mi się spodobały, że nie mogłam się powstrzymać:) Zamówiłam je na stronie czasnabuty.pl, dodatkowo korzystając z 15% promocji przy dostawie za pośrednictwem Paczkomatów InPost, co według mnie jest fajną sprawą, bo mogę odebrać przesyłkę, kiedy chcę, nawet o 1 w nocy:) a moja paczuszka czekała na mnie w Paczkomacie już następnego dnia po wysłaniu. A buciki wyglądają tak:





No i to by było na tyle:) Aha i jeszcze jakby ktoś miał zastrzeżenia do materiału z jakiego buty są wykonane to zostały one już przeze mnie zaimpregnowane specjalnym środkiem, więc nic (oby) nie będzie przemakało:) 

Jak Wam się podobają?

3 stycznia 2013

FITNESS: Ćwiczymy z Chodakowską?

Ja tak:) A  właściwie dopiero zaczęłam, dziś pierwszy dzień treningu i powiem Wam, że ledwo udało mi się dotrwać do końca, ale uczucie takiej fajnej błogości jakieś pół godziny po takim wysiłku jest nie do opisania:) Od jakiegoś czasu głośno wszędzie o Ewie Chodakowskiej i jej działających cuda treningach. Chciałam już dawno zacząć, ale odkładałam to na później i na później, aż w końcu postanowiłam, że początek nowego roku będzie idealnym momentem:) można powiedzieć, że to takie moje noworoczne postanowienie, mam nadzieję, że w nim wytrwam i zobaczę efekty:)


Ja zaczęłam od tzw. "Skalpela", nie miałam niestety oryginalnej płytki, ale udało mi się znaleźć filmik na youtube >>>>KLIK<<<<. Chyba najgorzej szło mi z tymi ćwiczeniami, w których obciążone były uda, ufff, ciężko było:) Nie umiem też jeszcze utrzymywać cały czas napiętych mięśni brzucha, ale to przyjdzie z czasem. Planuję ćwiczyć co dwa dni, bez jakiejś wymyślnej diety + hula-hop i 8 minut na tyłek:) zobaczymy jak mi pójdzie, trzymajcie kciuki:) za 4 tygodnie zdam Wam relację z moich postępów (oby takowe były:))

A jak to u Was wygląda? Dałyście się już wciągnąć Ewie i jej ćwiczeniom? Może macie dla mnie jakieś ciekawe porady?