Miałam napisać Wam o efektach dopiero po 4 tygodniach ćwiczeń, ale tak sobie dzisiaj pomyślałam, że fajnie będzie zdawać relacje z każdego tygodnia. Może nie będę się skupiała na efektach w postaci zgubionych centymetrów czy kilogramów, ale będę Wam opisywała takie moje wrażenia i odczucia:) No i w sumie robię to też dla siebie, bo będę miała wtedy większą motywację do ćwiczeń i będę chciała się Wam "pochwalić" jak mi idzie:)
Powyżej macie moje dotychczasowe zmagania z ćwiczeniami z Chodakowską, oraz hula-hop i 8 minute buns. Jak widać do wczoraj ćwiczyłam z Ewą co drugi dzień, a w wolne dni było hh i 8 minut:) od dzisiaj będę starała się ćwiczyć z Ewą codziennie, a co drugi dzień dodam hula-hop i chyba zrezygnuję z minutówek, zobaczę jeszcze jak to będzie.
A co do moich wrażeń... Pierwszy dzień to była jakaś masakra:) łudziłam się, że moje mięśnie i kondycja są w lepszej formie, ale kilka miesięcy nic nierobienia jednak dały o sobie znać. Pierwsze kilka ćwiczeń poszło gładko, ale kiedy dotarłam do tych wykonywanych w półprzysiadzie...uda krzyczały z bólu, nie wykonałam wtedy wszystkich powtórzeń bo zwyczajnie nie dałam rady;/
Kolejne ćwiczenie, które sprawiało mi najwięcej problemów to to, wykonywane kiedy leżymy na brzuchu i staramy się unieść nogi, oj ciężko było podnieść je tak wysoko jak Ewa:) ale nieznacznie się uniosły, więc było dobrze:)
Także sporo problemów, a raczej bólu sprawiło mi ćwiczenie kiedy leżymy bokiem i unosimy nogę do góry, w przód i w tył i robimy kółka, może jedna seria byłaby w porządku ale po dwóch na każdą nogę dosyć mocno czułam poślady, oj mocno:)
No i ćwiczenia na brzuch, niby nic strasznego, ale utrzymywanie górnej części pleców przez tak długi czas nad ziemią dało w kość;/ musiałam na chwilkę przerwać niestety, ale dosłownie 10 sekund:)
Drugi dzień był równie ciężki, cały czas miałam problemy ze złapaniem odpowiedniego rytmu, odpowiednim oddychaniem i spinaniem mięśni brzucha we właściwym momencie. 3 dzień pod tym względem był już lepszy, wiedziałam już jak wyglądają poszczególne ćwiczenia, złapałam rytm i było dobrze.
Po tygodniu było już o wiele lepiej, dlatego postanowiłam, że będę ćwiczyła codziennie (oj obym wytrwała:)). Już spokojnie wykonuję każde ćwiczenie (oczywiście nie bez bólu mięśni i potu na czole:)) ale nauczyłam się już oddychać i udaje mi się napinać brzuchol wtedy kiedy trzeba:) ćwiczenia, które sprawiały mi najwięcej problemów nadal są ciężkie, ale na pewno już nie tak bardzo jak pierwszego czy drugiego dnia;)
Jak niektóre dziewczyny, mam małe zastrzeżenia co do hmm "energii" Ewy:) o ile teraz na początku nie przeszkadza mi to tak bardzo, to z pewnością po kilku tygodniach zacznie mnie denerwować, bo takie spokojny ton mnie wcale nie motywuje;/ jedynym rozwiązaniem będzie wtedy jakaś energetyzująca muzyczka:)
No i na koniec to niesamowite uczucie po zakończeniu ćwiczeń. Może nie chodzi o ulgę, że już koniec, ale o te endorfiny, o których Ewa trąbi na wszystkie strony, a które ja naprawdę czuje:) takie zmęczenie po treningu to naprawdę fajna sprawa i powoduje, że (może dla niektórych będzie to przesada) nie mogę się doczekać następnych ćwiczeń, nie myślę sobie wtedy "o matko, jutro znowu będę musiała ćwiczyć"...
A jak u Was wyglądały pierwsze kroki? za tydzień kolejna relacja z walki na ćwiczeniowym froncie, trzymajcie kciuki i dołączcie do mnie!
Powodzenia, bardzo ambitny plan! Ja od 1 stycznia też ruszyłam ze Skalpelem, póki co 3 razy w tygodniu.:)
OdpowiedzUsuńteż tak chciała, co drugi dzień, ale fajnie się czuję po nich, więc zaczęłam codziennie:)
Usuńpodziwiam! :) ja pewnie zacznę po sesji!
OdpowiedzUsuńno pewnie sesja będzie trochę przeszkadzała;/ ale wtedy wszystko jest lepsze niż nauka:):)
Usuńja kiedyś też z nią ćwiczyłam i chyba muszę znowu się zabrać, chociaż podobają mi się jeszcze ćwiczenia z mel b :)
OdpowiedzUsuńZ Mel B trenowałam w zeszłym roku jako dodatek do siłowni, głównie ćwiczenia na brzuch, ale długo nie wytrwałam niestety, jakoś nie odpowiadały mi te ćwiczenia, układałam sobie swoje:)
UsuńTeż sobie postanowiłam, że przeproszę się z Ewą, bo w zeszłym roku ćwiczyłam i nawet nieźle mi szło, ale potem przyszły wakacje i człowiek się rozleniwił. Próbowałam w tym tygodniu, ale chyba przesadziłam, bo zaczęłam od drugiej płyty, a ona jest okropnym hardcorem. Muszę jakoś sobie wbić do głowy, żeby zaczynać od zera, a nie od programu dla 'średniozaawansowanych'. Hahaha. :* Powodzenia! :)
OdpowiedzUsuńto trzymam kciuki:) fakt lepiej zacząć od lżejszych ćwiczeń żeby się nie zrazić
Usuńtez musze sie wziąść za ćwiczenia chyba ale myslalam nad bieganiem:) zapraszam do mnie:)
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki:* sama muszę się wziąć za ćwiczenia;)
OdpowiedzUsuńPowodzenia!:)
OdpowiedzUsuńWytrwałości życzę :)
OdpowiedzUsuńWiem coś o bólu, przez długi czas nie ćwiczyłam, a kiedy poszłam na aerobik, myślałam, że umrę z bólu, ale potem już było ok.
no i proszę, przeczytałam Twój post i znów mam wyrzuty sumienia, że próbuje się zmusić do aktywności od jesieni.. kiedy zrobiło się chłodniej, przestałam jeździć na rowerze, postanowiłam ćwiczyć w domu... ale nie idzie za bardzo. muszę poszperać o tej Chodakowskiej :)
OdpowiedzUsuńja w zeszłym tygodniu zaczęłam i dzielnie się trzymałam, w tym jakoś niestety nie miałam czasu.. ostatni trening w zeszłą niedzielę... ale mam hulahop w domu, i chyba dzisiaj je wyciągnę:) takie z wypustkami - oj, będzie bolało:)
OdpowiedzUsuń