Używałam go zaraz po sezonie letnim, żeby trochę podtrzymać opaleniznę, która u mnie pojawia się baaardzo opornie, niestety;/
Od producenta:
Nadaje skórze równomierny odcień opalenizny bez narażania jej na szkodliwe działanie promieni słonecznych. Intensywnie nawilża naskórek oraz zwiększa zdolność do zatrzymywania wody. Chroni przed działaniem wolnych rodników odpowiedzialnych za starzenie się skóry. Łagodzi podrażnienia i likwiduje uczucie szorstkości, wyraźnie wygładza i uelastycznia skórę.
Moja opinia:
Balsam dostajemy w zwykłej, plastikowej, nieprzezroczystej butelce o pojemności 300ml. Konsystencja jest średnio gęsta, ale nie ma problemu z rozsmarowaniem jej na skórze, wchłania się dosyć szybko (zaczynam od nóg i zanim dojdę do góry to nogi są już suchutkie:)). Kolor kremowy z bardzo delikatnym odcieniem pomarańczowym:)
Zapach, czyli jedna z bardzo ważnych cech tego typu kosmetyków. Początkowo oczywiście bardzo przyjemny, świeży, delikatny, ale po jakimś czasie zaczyna ulatniać się ten samoopalaczowy smrodek:) ale muszę powiedzieć, ze jest to o wiele mniej wyczuwalny zapach niż w balsamach brązujących, które do tej pory stosowałam (Dove, Nivea, Lirene). Zawsze stosuję je przed snem, ale np używając Dove nie mogłam zasnąć z tym zapachem, coś okropnego, tutaj już nie ma takich problemów. Czuć ale mniej, no i piżama już tak nie wali następnego dnia:P Trzeba go umiejętnie rozsmarowywać jak każdy "brązerek" ale przyznam, że jest łatwiejszy w obsłudze niż poprzednicy, wystarczy niewielka ilość, żeby się od stóp do głów wypaćkać. No i efekty. Bardzo ładnie brązuje, ale według mnie nadaje się tylko na ciało, już troszkę opalone, dla bladziochów może być zbyt "drastyczny":) Efekt widać już po drugim użyciu i nie jest to absolutnie paskudny pomarańcz, a fajny delikatny brązik. Trzeba pamiętać, żeby uważać z nim przy smarowaniu kolan i łokci i umyć łapki zaraz po wysmarowaniu bo mogą być problemy:) Ja raz zapomniałam i następnego dnia miałam marchewkowe dłonie i za cholerę nie dało się tego wyszorować:):) Równomiernie się zmywa, nie zostawia plam.
I to by było na tyle. Obecnie go nie stosuję bo zbladłam jak Eskimoska:P A jaki jest Wasz ulubiony balsam?
A teraz uciekam kręcić Hula-Hopem:P
Muszę go wypróbować ;)
OdpowiedzUsuńooo, ciekawy. ale niestety jestem bladziochem, więc musiałabym się do niego najpierw opalić, żeby nie skończyć jak pomarańczowa marchewka :P
OdpowiedzUsuńNo lepiej nie ryzykuj:)
Usuńmiałam go kiedyś i też byłam zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń"i piżama już tak nie wali następnego dnia" hahhaahha uwielbiam Cię!
OdpowiedzUsuńa co do balsamów, to za bardzo nie miałam styczności z tego typu produktami (czy balsam brązujący czy samoopalacz i jednego i drugiego boję się jak ognia, że pozostawi mi pomarańczowe placki ;p)
hehe, takie moje małe spostrzeżenie:P
UsuńJa nadal używam Dove, ale jak skończę, to wypróbuję ten, bo ciekawie się zapowiada :)
OdpowiedzUsuńspróbuj, polecam:) jakby się nie sprawdził to biorę winę na siebie:P:P
Usuńmiałam ale u mnie się nie sprawdził;/ spowodował delikatne plamy na moim ciele , nivea sprawdził się za to bardzo dobrze ;)
OdpowiedzUsuńNivea ma fajną rzadką konsystencję, wciera się jak wodę:)
UsuńJa narazie uzywam z Perfecty i lubię też Lirene:)
OdpowiedzUsuńtez go mam i jestem mega zadowolona. jak go kupilam to niestety nie umialam sie nim smarowac zawsze brzydkie zacieki i uznalam ze jest zły. potem drugie podejscie jak troche poczytalam ze cialo trzeba przygotowac tzn peeling i wtedy byla rewelacja
OdpowiedzUsuńkiedyś też go miałam i muszę do niego wrócić :)
OdpowiedzUsuńNaturalnie mam dosyć ciemną karnację ale od wielkiego dzwonu używam samoopalacza Sun Ozon do ciemnej karnacji. Zainteresowałaś mnie tym produktem i z racji, że Sun Ozon się skończył chyba tym razem postawię na Ziaję :)
OdpowiedzUsuńA ja polecam balsam brązujący z lirene:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
kurcze zazdroszczę bo ja nie potrafię używać tego typu produktów mam bardzo jasną cerę i zawsze się boję że zrobię sobie plamy:) Pozdrawiam Mag
OdpowiedzUsuńPrzerobiłam mnóstwo tego typu kosmetyków i wszystkie śmierdza jak cholera, ale ten chyba najmniej. Kończę teraz zestaw Sopot. Zaczęłam używać jeszcze późną wiosną, coby nie było wstyd do spódnicy się rozebrac :P
OdpowiedzUsuńmój ulubiony balsam brązujący :)
OdpowiedzUsuń