31 grudnia 2013

Nowy zakup i związane z nim postanowienie :)

Pewnie większość z Was pomyśli, że to kolejne bezsensowne postanowienie noworoczne, w którym trwa się tydzień-dwa i zapał mija :) ale bardzo mocno wierzę, ba! jestem pewna! że ze mną tak nie będzie i dam radę :) Już nawet poczyniłam pewne zakupy i jestem w trakcie poszukiwania kolejnych niezbędnych elementów :)



Tak, kupiłam sobie butki do treningów, z pewnością będzie o wiele wygodniej i bezpieczniej niż na bosaka (możecie na mnie krzyczeć bo tak do tej pory robiłam :( ). Szukam też jakiegoś sportowego biustonosza i tutaj pytanie do Was, może możecie mi jakiś polecić? W przystępnej cenie oczywiście ;) 

Na razie chcę trenować troszkę w domu, Skalpel, Kiler, Mel B i inne fajne ćwiczonka, a tak mniej więcej po miesiącu siłownia, na która lubiłam chodzić, bo tam ćwiczenia mnie nie nudziły tak jak w domu, a nie chodziłam tam sama i to może dlatego, czas milej upływał :)

Już się dokładnie wymierzyłam, zrobiłam zdjęcia, kalendarze treningowe do czerwca, bo właśnie moim celem jest piękne ciałko do wakacji :)

Oczywiście będę chciała co miesiąc zdawać Wam relacje z postępów w działaniu :)

Jeżeli ktoś będzie chciał, to mogę Wam udostępnić zrobione przeze mnie kalendarze na kilka miesięcy, żebyście miały gdzie zapisywać Wasze treningi:) Wyglądają tak:

Tutaj kalendarz treningowy na czerwiec
Tradycyjnie proszę o trzymanie kciuków i Szczęśliwego Nowego Roku!
*Post ukazał się automatycznie 

29 grudnia 2013

Pazurki sylwestrowe

Dziś będzie paznokciowo i do tego błyszcząco i sylwestrowo. Lakier kupiony na słynnej Rossmanowskiej promocji, jeden w pierwszych piasków w mojej kolekcji, ze ślicznym mieniącym się na niebiesko i fioletowo brokatem, a konkretnie Wibo WOW glamour sand nr 1.




Efekt jest naprawdę śliczny i na Sylwestra będzie jak znalazł, nie jest to oczywisty niebieski kolor, więc nie tylko do niebieskich kreacji powinien pasować:) Jest gęsty przez ten brokat, ale przez to bardzo dokładnie można go nałożyć i nie trzeba wielu poprawek na koniec. Dwie warstwy w zupełności wystarczają, szybciutko schnie, nie odpryskuje, ale kurde ściera się na końcówkach;/ wiele dziewczyn pisało, ze utrzymuje się u nich w idealnym stanie kilka dni, a u mnie, nawet z top coatem, za dwa dni już widzę moje końcówki :( a tak szybko to mi paznokcie nie rosną:( gdyby nie to byłby ideał :)




Wolicie matowe czy brokatowe piaski? A może w ogóle piaskowe lakiery to nie Wasza bajka :)

23 grudnia 2013

Świąteczne stroiki :)

Takie to sobie dziś cudaczki powymyślałam :) choinka z szyszek powstaje już od dwóch dni bo klej musiał dobrze wyschnąć:) Są to po prostu dobrze wysuszone szyszki przyklejone do kartonowego "lejka" :) A dwa stroiki podstały tak szybciutko, bez większego namysłu. W domu mam sztuczną choinkę to przynajmniej stroiczki będą żywe:)




Wesołych Świąt dziewczynki bo jutro już mnie raczej tutaj nie będzie, Wigilia i całe to kuchenne zamieszanie:) Buziaczki i jedzcie do oporu ;)

19 grudnia 2013

Drapiące pierniczki z lukrem

Czy macie swoje zapachy kojarzące się z jakimiś momentami, ważnymi chwilami, świętami? Ja mam taki jeden zapach świąteczny, który uwielbiam i kojarzy mi się wyłącznie z Bożym Narodzeniem i pachnącymi cieplutkimi pierniczkami, oczywiście mojej roboty:) Będzie dziś recenzja jednego elementu z zestawu Farmony, a dokładnie cukrowego peelingu do ciała o zapachu korzennych pierniczków z lukrem z serii Sweet Secret, mniam:)


Stosowałam go dopiero 3 razy, ale już się zakochałam. Mamy tutaj 225 g i przy stosowaniu na całe ciało wystarczy na około 7 aplikacji, to mało i dużo, zależy jak często się peelingujemy:) Musiałam Wam już dzisiaj o nim napisać bo może ktoś się skusi przed świętami i poczuje ten zapach nie tylko na stole:) a powiem tylko, że balsam pachnie równie pięknie:)


Wyjątkowy kosmetyk o niezwykle gęstej, aksamitnej konsystencji i wspaniałym, korzennym zapachu został stworzony do mycia i pielęgnacji ciała, dla osób, które dbają o zdrowy wygląd skóry i lubią pozwalać sobie na chwile przyjemności. Specjalnie opracowana, bogata receptura na bazieekstraktu z miodu i imbiru doskonale nawilża i wygładza ciało, a kryształki cukru trzcinowegousuwają zanieczyszczenia i martwe komórki naskórka, poprawiając dotlenienie i pobudzając skórę do odnowy. Regularne stosowanie Piernikowego peelingu do mycia ciała zapewnia uczucie wypielęgnowanej i jedwabiście gładkiej skóry, a wyjątkowo aromatyczny, rozkosznie słodki zapach relaksuje i odpręża, zapewniając dobry nastrój.

Pojemność: 225 g
Cena: 12,50 zł (cena zestawu 27 zł)


Peeling jest w plastikowym porządnym słoiczku, pokryty jest folią, więc wiemy, że nikt nam tam paluchów nie wkładał. Jak już wspominałam cuuudownie pachnie, ja w tym nie czuje nic chemicznego, jest to naprawdę intensywny zapach i po użyciu cała łazienka pięknie pachnie:) Ma dosyć duże drobiny cukru trzcinowego, które dobrze zdzierają, standardowo jak peeling drogeryjny, domowego kawowego jednak nie pobije pod tym względem:)


Po rozpuszczeniu się cukru, czuć przyjemną gładziutką warstewkę, po spłukaniu skóra jest gładka ale jak wspominałam nie na 5+, tak na 5- powiedzmy:) można oczywiście aplikacje powtórzyć, ale porządnie drapie skubany:) Minusem może być także parafina w składzie i to na pierwszym miejscu, szczególnie dla tych, którzy mają wrażliwą skórę, u mnie na szczęście ona nie robi niespodzianek:)

Która stosowała, przyznać się:)


17 grudnia 2013

Wrócił!!!

JUUUUUPI! Wrócił do nas ulubiony gadżet obserwatorów! Własnie przed chwilą to zauważyłam, bo dziś od rana była cisza, ale jest i oby z nami został na zawsze bo nie wyobrażam sobie istnienia bloga bez obserwatorów, a konta na Google+ zakładać nie mam zamiaru póki co. Chyba większość z nas była dziś smutna prawda? :)

16 grudnia 2013

Znowu się wszystko pozmieniało...

Ja chyba faktycznie szybko się nudzę i przyzwyczajam:) Dzisiaj znowu ogarnęła mnie chęć zmian na blogu, w sumie to już wczoraj czułam wenę, ale dopiero teraz udało się skończyć "dzieło". Może kiedyś uda mi się dojść do perfekcji i uznam, że już nic lepiej nie mogę zrobić, w co baaaaaardzo wątpię:) Efekt macie wokoło i poniżej troszkę też:) 


Podoba się czy mam się schować z moimi umiejętnościami graficznymi?:)


14 grudnia 2013

Kosmetyki mineralne po mojemu

Dostałam wczoraj maila z propozycją wzięcia udziału w akcji testowania kosmetyków mineralnych, w której wymogiem było napisanie notki na ich temat. Sposób był dowolny, więc chciałam zrobić coś ciekawego bez masy tekstu, którego i tak prawie nikt nie przeczyta:) I wyszło takie oto "dzieło" z przymrużeniem oka:)


Ten post bierze udział w Akcji „Earthnicity – naturalne testowanie"

Przypominam o ROZDANIU >>>>KLIK<<<< 
Pozdrawiam i do następnego:*

13 grudnia 2013

Moja pielęgnacja twarzy zimą

Wiadomo, że zimą trzeba troszkę mocniej zadbać o nasza cerę, ale bez popadania w przesadę, wiadomo, że co za dużo to niezdrowo:) Ja w sumie w zimę zmieniam tylko kremy do twarzy na bardziej treściwe, ale że nigdy nie robiłam notki o pielęgnacji twarzy to na szybko taką wrzucę:)


Do wieczornego zmywania makijażu i mycia buzi używam żelu z BeBeauty, dla mnie on jest niezastąpiony i porzuciłam już wszelkie waciki i mleczka do demakijaż:) Na zdjęciu widzicie te znany wszystkim płyn micelarny, ale ja nie używam go do demakijażu, a tonizowania skóry rano. 

Moja dwa aktualnie używane kremy są z Flos-Leku, jeden zimowy ochronny, drugi do cery naczynkowej. Używałam ich w konfiguracji zimowy - na dzień, naczynkowy - na noc, ale niestety krem ochronny jest zbyt ciężki i nie nadaje się pod makijaż, nie chce wnikać zbyt szybko i świecę się po nim jak... wiem, że tak powinno być ale zmienię ich zastosowanie i na dzień będzie ten naczynkowy. Od czasu do czasu, w celu bardziej konkretnego odżywienia będzie krem Bambino:) Mam je od niedawna, więc jeszcze za wiele nie mogę o nich powiedzieć, recenzje na pewno się pojawią.

No i jeszcze kwestia maseczkowo- peelingowa:) Maseczka nr 1 to Ziaja z zieloną glinką, stosowałam ją już jakiś czas temu i byłam zadowolona, fajnie zmiękcza skórę. Drugą maseczką jest kupiona przypadkiem Malwa głęboko nawilżająca, jeszcze nie testowana, no i dwa peelingi z ziarenkami winogron i truskawek, zobaczymy jak się sprawią bo wyglądają ciekawie i może nie podrażnią mojej naczynkowej buźki:)

I to na tyle, a co Wy zmieniacie w Waszej zimowej pielęgnacji twarzy?

11 grudnia 2013

Wyprzedaż na blogu!

Zapraszam Was serdecznie na mini wyprzedaż, w sumie jeden produkt, ale można powiedzieć, że to wyprzedaż:) Kupiłam niedawno, ale kolor dla mnie źle dobrany, a wiem, że niektóre z Was go lubią, więc zapraszam.

10 grudnia 2013

W stylu eko

Był już nawilżająco-wygładzający, więc teraz pora na brata z serii eko czyli balsam odżywczo regenerujący firmy Farmona. Jego stosowanie zaczęłam troszkę później niż planowałam, więc dlatego jego recenzja pojawia się dopiero teraz. Notka miała być wczoraj ale internet odmawiał posłuszeństwa;/


Balsam do ciała odżywczo-regenerujący opracowano do codziennej pielęgnacji każdego rodzaju skóry, szczególnie przesuszonej i podrażnionej.
Bogata formuła dogłębnie odżywia i regeneruje skórę, niweluje uczucie ściągnięcia i łagodzi podrażnienia.
Kremowa konsystencja sprawia, że balsam bardzo łatwo się rozprowadza i szybko wchłania, nie pozostawiając tłustej warstwy. Dodatkowo przyjemny, delikatny zapach zwiększa uczucie komfortu.
  •    Mleczko owsiane– doskonale odżywia i regeneruje skórę, opóźniając procesy jej starzenia.
  •   Olej ryżowy– delikatnie natłuszcza, głęboko odżywia oraz zmiękcza i wygładza skórę.
  •   Ceramidy  zapobiegają odwodnieniu i przesuszeniu naskórka.
  •   Inutec– naturalny prebiotyk, łagodzi i koi podrażnienia oraz chroni przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych.
Działanie: odżywia i regeneruje
Pojemność: 250 ml
Cena: 9 zł


Zapach tego balsamu jest bardzo przyjemny, taki delikatnie mleczny, ciężko określić. Konsystencja typowa jak na balsam do ciała, szybko się wchłania i pozostawia skórę przyjemnie gładką w dotyku co utrzymuje się po przebudzeniu. Nawilża i to nawet lepiej niż jego poprzednik, moje suche partie takie jak łydki i  ramiona nie cierpią już z powodu wysuszenia:) Ogólnie polecam go wypróbować, szczególnie za taką cenę, tym bardziej, że obecnie w sklepie internetowym Farmony trwa akcja rabatowa:).


A jakie są Wasze ulubione balsamy do ciała? Czy wolicie może masełka?:)


6 grudnia 2013

Śmierdziuch na wypadające włosy?

Od jakiegoś czasu przeraża mnie ilość włosów migrujących z mojej głowy;/ zdecydowanie za dużo znajduję ich w odpływie wanny i na szczotce, wiec muszę temu zaradzić. Przez tydzień wcierałam kozieradkę, miałam tydzień przerwy i kilka dni temu wróciłam do niej. Póki co, moje jedyne odczucia to okropny zapach jakiejś przyprawy, który u mnie niestety zostaje mimo mycia :(. Mam zamiar robić to codziennie. Dlatego mam do Was kilka pytań.


Jeżeli macie już doświadczenia z kozieradką to powiedzcie na ile ona Wam pomogła, jak ją stosowałyście, czy codziennie, jak przygotowywałyście napar i co Wam tam przyjdzie do głowy, chcę znaleźć idealny sposób.

5 grudnia 2013

Mat na ustach - zakochałam się

Kupiłam ją niedawno, ale już jest moją miłością i na pewno zdobędę kolejne kolory. Rimmel Lasting Finish Matte Lipstick by Kate Moss nr 101. Nie wiem jak mogłam tak długo obojętnie obok niej przechodzić, chyba nie do końca byłam przekonana do matu na ustach, jaka ja byłam głupia!


Kupiłam ją oczywiście na ostatniej rossmanowskiej promocji, bo jakżeby mogło być inaczej. Kolor to cudowny, chłodny róż, pachnie przyjemnie, ale za cholerę nie wiem co to za zapach, przypomina mi coś kwiatowego:). 

Nie wysusza, ale trzeba mieć do niej naprawdę mocno wypeelingowane usta bo uwidoczni każdą nawet najmniejszą skórkę. Mocno napigmentowana, więc nie trzeba mazać po ustach nie wiadomo ile, żeby uzyskać jakiś bardziej konkretny kolor, utrzymuje się kilka godzin, powiedzmy 3 w nienaruszonym stanie, później zaczyna się ścierać ale powoli:) no chyba, że jemy i pijemy to wtedy nie przetrwa.


Cena: ok 19 zł (ja kupiłam w promocji 40% w Rossmanie)
Pojemność: 4 g
Jak najbardziej polecam ją wypróbować, na razie to mój nr 1:) Macie ją w swoich zbiorach kosmetycznych? Jaka jest Wasza ocena?

4 grudnia 2013

Rabat od Farmony

Mam dla Was miłą informację od firmy Farmona. Do 31 grudnia w sklepie internetowym można zrobić zakupy z 20% rabatem. Promocja obejmuje wszystkie kosmetyki jakie tylko znajdziecie na stronie sklepu. Wystarczy podczas zakupów wpisać hasło rabatowe: BLOG

Zapraszam do zakupów, może sama się skuszę, szczególnie przed świętami fajnie zapowiadają się zestawy:)

Podkład, który warto mieć

Wspominałam jakiś czas temu na blogu, że szukam dla siebie podkładu z żółtymi, a nie różowymi tonami, prosiłam Was o radę i dostałam mnóstwo porad. Większość z Was polecała Bourjois Healthy Mix i Revlon CS. Revlon już miałam i dla mnie jest za ciężki, więc wybrałam się do SP, żeby sprawdzić kolorki. Sprawdziłam Healthy Mix, oczywiście w dziennym świetle i najjaśniejszy odcień był ciut za ciemny, ale na ratunek obok stał 123 Perfect i to on wskoczył mi do koszyka.


Jest to podkład korygujący z 3 pigmentami, żółty - na cienie pod oczkami, fioletowy - plamki i piegi i zielony - na zaczerwienienia i naczynka (czyli pigment dla mojej mordki:)) Sprawdziłam teraz na stronie Bourjois i podobno jest Bestsellerem:) Zawiera SPF 10, oraz ma w składzie kwiat bawełny, które mają nawilżać cerę i zmniejszać świecenie się.


Pojemność: 30 ml
Cena: ok 60 zł (ja swój podkład kupiłam na promocji 30% w SP)


Szklana buteleczka z plastikową pompką, nie zacina się póki co, nie "pluje", niecała pompka wystarcza na pokrycie całej twarzy. Konsystencja lekka, ani za rzadka ani gęsta, ale bardzo szybko się wchłania i zasycha więc trzeba szybkimi ruchami go rozsmarowywać.

Mój kolor to najjaśniejszy nr 51 i dla mnie o 1% za ciemny, ale to chyba tylko dla mnie jest widoczne:) Wkurza mnie jego zapach, taki chemiczny, nieprzyjemny, który nie do końca się ulatnia;/ 


Nakładam go zwilżonym pędzlem typu flat top, jedna warstwa wystarcza, dokładam tylko niewielką ilość na zaczerwienienia na polikach, wtedy jest już dobrze. Kryje to co ma ukryć, ale jeżeli macie większe problemy do ukrycia to raczej się nie sprawdzi. Piegów mi nie zakrywa i bardzo dobrze bo je lubię:) zasinienia pod oczami jak najbardziej chowa, ale przy większych siniakach potrzebny będzie korektor.


Skóra po nim jest taka hmmm, satynowa? To nie jest żaden mat, ani tym bardziej błysk i mimo, że do tej pory uwielbiałam podkłady rozświetlające (bo mam skórę suchą) to chyba teraz bardziej podoba mi się efekt mojego 123 Perfect. Absolutnie nie wysusza, ale czy nawilża to bym nie była taka pewna. Podsumowując polecam jak najbardziej wypróbować jeżeli szukacie czegoś bez różowych tonów:)

Może któraś z Was już go miała i podzieli się z nami swoimi wrażeniami?

3 grudnia 2013

Spierniczona przesyłka

Wspominałam wczoraj na Facebooku o przesyłce, na która czekam i własnie wczoraj do mnie dotarła. To zestaw do ciała Sweet Secret od firmy Farmona o zapachu korzennych pierniczków z lukrem, aż na samą myśl cieknie mi ślinka:) W skład zestawy wchodzi piernikowy balsam do ciała, pierniczkowy peeling cukrowy do ciała i dla odmiany waniliowy krem do rąk i paznokci.



Zapachy chyba idealne na obecną porę roku, przed świętami, poza zapachem domowych pierniczków, dodatkowo jeszcze ja się nimi wysmaruję:) Niedługo zaczynam testowanie i oczywiście dam Wam znać jak było:)

2 grudnia 2013

Gorsza jakość zdjęć na blogu??

Zauważyłam dopiero dziś;/ Poczytałam i okazało się, że nie tylko ja miałam taki problem, nie wiem czym to jest spowodowane, ale po wrzuceniu zdjęć na bloga ich jakość się pogarsza. Na jednym z blogów znalazłam instrukcję jak temu zaradzić, jeżeli mamy konto na Google+, ale ja go nie posiadam i co teraz? Dałam radę:). Wystarczy zmienić rozszerzenie zdjęcia na .png. Poniżej moja instrukcja jak to zrobić z programie PhotoScape, może komuś się to przyda, nie każdy jest komputerowym orłem:)

Kiedy już odpowiednio podrasujemy nasze zdjęcie, żeby w miarę wyglądało i można było  je wrzucić na bloga, należy podczas zapisywania odznaczyć okienko przy "Jakość JPEG", następnie klikamy "Zapisz Jako".

W kolejnym oknie rozwijamy listę "Zapisz jako typ:" i tak zaznaczamy "PNG(*.png)" i możemy się cieszyć dobrą jakoscią:)

A tak wyglądają zdjęcia dzisiejszej pokrzywy przed i po zabiegu:)


Sprawdźcie jak wygląda sytuacja z Waszymi zdjęciami, ja dosyć późno się obudziłam:(

Pij pokrzywę, będziesz błyszczeć!

Przez całe życie pokrzywa kojarzyła mi się z poparzeniami na skórze podczas dziecięcych zabaw i składnikiem dodawanym, przez moją babcię, do żarcia dla kur:). Oczywiście takie myślenie trwało do czasu pojawienia się blogosfery w moim życiu i okazało się, że pokrzywa może działać bardzo pozytywnie na nasze zdrowie oraz wygląd, a raczej napar z pokrzywy.

Zalety herbaty z pokrzywy:
  • zwiększa odporność organizmu,
  • wzmacnia włosy i paznokcie,
  • poprawia przemianę materii i wspomaga odchudzanie,
  • oczyszcza układ trawienny,
  • obniża poziom cukru we krwi,
  • zawiera wiele witamin i minerałów: A, K, B2, C, magnez, fosfor, wapń, siarka, żelazo, potas, jod, krzem, sód.

Moje efekty kuracji pokrzywowej
Piłam pokrzywę codziennie przez 1,5 miesiąca, po jednej szklance. Od początku koncentrowałam się tylko na włosach i efektach jakie przyniesie im pokrzywa. 

Czytałam, że w początkowym okresie powoduje wysyp nieprzyjaciół na twarzy i faktycznie tak u mnie było, ale był to delikatny, niezmasowany atak:) później wszystko się uspokoiło i było w porządku, poprawy jako takiej mojej cery nie zauważyłam, ale pokrzywa chyba nie pomoże mi w moim jedynym problemie czyli naczynkach;/

Włosy. Tutaj pomogła baaaaardzo! I wiem, że to jej zasługa. Po rozjaśnianiu, już jakiś czas temu, moje włosy były suche i sianowate, tylko nieliczne odżywki pomagały, ale pewnego dnia nie użyłam na włosy poza szamponem nic, zupełnie nic i po wyschnięciu zauważyłam coś o czym marzyłam, one były gładkie i lejące! Tak same z siebie, bez wspomagaczy. Może nie w 100%, ale po wielu stoczonych bojach z kołtunami i wyrywaniem sobie włosów z głowy byłam zaskoczona:)

Kolejny bardzo miły efekt to błyszczenie włosów. Dziewczyny, które miały rozjaśniane włosy wiedzą co to jest mat na głowie, tam go nie potrzebujemy:) W sumie to już chyba po 3 tygodniach zauważyłam taką różnice, włosy błyszczały się jak zaraz po farbowaniu.

Jednym słowem kocham pokrzywę! A dziś nawet dowiedziałam się, że można z niej zrobić pierogi:) Może spróbuję:) Teraz mam tydzień przerwy w piciu naparu z pokrzywy i znów do niej wracam.

A Wy miałyście już styczność z pokrzywą? Nie tylko w postaci bąbli na skórze mam nadzieję:)

A ja dzisiaj czekam na pachnąca paczuchę, na pewno pokażę Wam zawartość:)

1 grudnia 2013

Jeszcze tylko ja zostałam...

Dokładnie, chyba jako jedyna jeszcze nie pochwaliłam się moimi zakupami promocyjnymi z Rossmana. W sumie to szału specjalnego nie ma, ale zawsze czymś się można pochwalić:)

Przed zakupami miałam w sumie tylko zamiar zapolować na matowe, piaskowe lakiery z Wibo i pomadkę w kolorze jasnego słodkiego różu albo z Wibo własnie, Eliksir nr 07, albo Rimmel nr 101, w końcu wpadły obie:) Szczerze mówiąc to nie nie wiedziałam, że tych piaskowych lakierów jest tak niewiele, tzn wybór kolorów maluśki i takie jakieś nie w moim guście, ale chwyciłam dwa. Poza tym jeszcze jeden granatowy piasek z drobinkami, tym razem błyszczący, matowy top coat,, zwykły bezbarwny lakier i maskara Lovely Pump Up. W ostatni dzień promocji, zupełnie przypadkowo oczywiście:) kupiłam jeszcze matowy eyeliner  z Wibo znowu, Electric Blue, nie ma go niestety na zdjęciu.

A jakie były Wasze zakupy? Podobne do moich? 

P.s. A jutro będzie coś o pokrzywie i włosach :)