Będąc w klubie Green Pharmacy, mam po raz drugi przyjemność (?) testować ich kosmetyki. Tym razem do testów przekazano nowość w ofercie firmy - balsamy do ciała. W moje ręce wpadła wersja regenerująco- ujędrniająca z różą i imbirem i szczerze powiem, że nie byłam z tego zadowolona, bo nie przepadam za zapachem różanym;/
"Inspiracja naturą. Aromatyczna przyjemność i pielęgnacja lekką, nietłustą emulsją , która wygładza, poprawia jędrność i regeneruje. Odnowa warstwy lipidowej i skuteczne nawilżanie przywracają skórze piękno. Powraca gładkość, jedwabista miękkość i elastyczność. Ulga dla skóry suchej, łuszczącej się, wrażliwej. Wchłania się szybko i delikatnie otula zmysłowym zapachem. Kwas hialuronowy i pentanol są siłą nawilżania. olej z płatków szlachetnej róży piżmowej i witamina E łagodzi, odżywia, regeneruje. Ekstrakt z imbiru poprawia ukrwienie, neutralizuje wolne rodniki, działa przeciwbakteryjnie i dostarcza orzeźwienia."
Pojemność: 500 ml
Cena: ok 14 zł
Powiem Wam, że tak ostro go stosowałam, że przez miesiąc wysmarowałam 2/3 tej wielkiej butli :) Nie sugerujcie się tym, bo używałam go z sporych ilościach, czasem nawet 2 razy dziennie.
Opakowanie w charakterystycznym stylu Green Pharmacy, z pompką, która niestety kilka razy mi się zacięła (w początkowej fazie użytkowania). Butelka jest przezroczysta, więc wszystko dobrze widzimy co się w środku dzieje ;) Zapach hmmm... no różany, no a jaki ma być, nie podoba mi się, ale jak ktoś różę lubi to będzie w 7 niebie :)
Balsam ma faktycznie konsystencję emulsji, leciutka, delikatna. Szybko się go rozprowadza, przy większej ilości, jak w moim przypadku, gdzie przykładowo na uda zużywałam 4 pompki, trzeba troszkę pomachać aż zniknie nam z oczu, no i jeszcze jakieś 2 minutki aż się całkiem wchłonie.
Zostawia po sobie przyjemną, nieklejącą warstwę, skóra od razu robi się delikatna i miła w dotyku i czuć, że jest lekko nawilżona, ale nic spektakularnego, ot takie zwyczajne nawilżanie, dla bardzo suchej skóry może być zbyt lekkie. Co do efektu ujędrnienia to po raz kolejny powtórzę, że nie wierze w takie bajki, żaden kosmetyk nie ujędrni nam skóry bez ćwiczeń i sportu! Ja od dwóch miesięcy regularnie ćwiczę i nie mam pojęcia czy ten balsam pomógł mi w tej kwestii, na pewno nie zaszkodził :)
Podsumowując dla miłośniczek różanego zapachu i osób, które potrzebują lekkiego nawilżenia jak najbardziej polecam, dla bardzo suchej skóry niestety nie.
Podobał Ci cię post? Będzie mi miło jeżeli klikniesz:
Mi niestety również ta wersja różana nie przypadła do gustu o czym napiszę niebawem ;)
OdpowiedzUsuńczekam na recenzję :)
UsuńNie lubię różanego zapachu, podobnie jak Ty, więc raczej się na niego nie skuszę :) Aktualnie jako balsamu używam kremu z Isany :)
OdpowiedzUsuńNiestety mam bardzo suchą skórę, a na dodatek nie przepadam za różanym zapachem, więc produkt absolutnie nie dla moich potrzeb:)
OdpowiedzUsuńWow. Pierwszy raz widzę na oczy ten kosmetyk :P.
OdpowiedzUsuńno w końcu nowość :P
UsuńTo jednak nie dla mnie. Nie lubię róży w kosmetykach a nawilżenie to teraz muszę mieć mega.
OdpowiedzUsuńOj róża to nie moje klimaty ;)
OdpowiedzUsuńimbir i róża ciekawe połączenie ;)
OdpowiedzUsuńja z kolei nie lubię zapachu imbiru:)
OdpowiedzUsuń