15 października 2013

Peeling dla wrażliwców i naczyniowców

Jak niektórzy z Was wiedzą zmagam się z naczynkami, a raczej z cera naczynkową, bo na szczęście (odpukać) nie dopuściłam do pękania naczynek ( no dobra dwa malutkie mam, ale maluteńkie:)). Już w sumie się z tym pogodziłam i nauczyłam zmniejszać widoczność zaczerwienień. Poza tym mam cerę wrażliwą i suchą i jedynym wyjściem dla mnie są peelingi enzymatyczne. Dzisiaj powiem Wam o moi ostatnim saszetkowym peelingu od Bielendy.



Dostajemy 2 saszetki za około 3 zł, mnie to wystarcza na 4 użycia. Peeling ma postać bardzo delikatnego żelu, o prawie niewyczuwalnym zapachu, bez problemu się go rozprowadza, zostawiam go na około 10-15 minut i zmywam ciepłą wodą. Nie podrażnił mojej suchej skóry, ale idealnym peelingiem nie jest. Nie radzi sobie z większymi przesuszeniami. Zdarzają mi się suche skórki i peeling nie do końca je likwiduje. Powiedzmy, że działa na 50 %, ale ja potrzebuję 100% działania, więc więcej go nie kupię.

Jakich peelingów Wy używacie? Potrzebujecie enzymatycznych czy możecie trzeć skórę drobinami?:)

12 komentarzy:

  1. Zdecydowanie wolę peelingi enzymatyczne :) Ze względu na problemy z trądzikiem, mechanicznych nie używam, bo mi szkodzą.

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę wypróbować tego typu peeling, bo z drobinkami podrażnia moją cerę;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie lubię peelingów enzymatycznych. To trochę tak jakbym robiła maseczkę, zamiast peelingu. Lubię te tradycyjne, najlepiej z ostrymi drobinkami. Jak sobie zetrę pół twarzy to od razu mi lepiej! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. ostatnio spodobał mi sie peeling enzymatyczny z DermoPharmy, z Bielendy jeszcze nie próbowałam :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja swojego tłuściocha mogę trzeć, byle nie za mocno:) Ostatnio jednak zrezygnowałam z peelingów mechanicznych na rzecz złuszczającego serum z kwasem glikolowym.

    Ps. Kiedyś miałam taki saszetkowy peeling enzymatyczny z AA. nie pamiętam jak się nazywał, opakowanie było chyba czarno-różowe. Był koszmarny. Po tych kilku minutach twarz była czerwona jak oblana wrzątkiem:(

    OdpowiedzUsuń
  6. No tak 50% to rzeczywiście nie ma czym się zachwycać.
    Ja kosmetyków Bielendy trochę się obawiam i podchodzę do nich z dużą rezerwą.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja go nawet polubiłam, choć rzeczywiście jest bardzo delikatny i nie daje jakiś spektakularnych efektów :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nigdy nie używałam enzymatycznego peelingu, musze kiedyś wypróbować :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie znam tego peelingu i raczej nie skusze się ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. nie znam ale wolę bardziej mocniejsze zdzieraki :)

    OdpowiedzUsuń